2011-07-24 17:58:44
Sprzymierzeńcy w ratowaniu
Pogoda jest jedynym czynnikiem, którego podczas imprezy, czy spotkania nie jesteśmy w stanie zorganizować. Czasem trudną ją nawet przewidzieć. Tym razem przekonaliśmy się, kto rządzi naszym losem.
Obóz ratowników zrodził się z pomysłu młodych osób z Borkheide (partnerska gmina z Niemiec), zrzeszonych wokół miejskiego basenu. Podczas wizyty delegacji z Deszczna w Borkheide młodzież zaprosiła nas do aktywnej realizacji zapisów umowy o współpracy naszych gmin. Jedną z propozycji był właśnie obóz ratowników. Dzięki rządowemu programowi Polsko Niemieckiej Współpracy Młodzieży realizowanemu na naszym terenie przez Euroregion Pro Europa Viadrina, możliwe było sfinansowanie dotacją szkolenia ratowniczego, a także wyżywienia, tłumaczy i gadżetów dla uczestników obozu. Po żmudnych przygotowaniach rozpoczęto obóz.
We wtorek od rana Polacy zaczęli rozkładać namioty w oczekiwaniu na niemieckich uczestników. Z małym opóźnieniem dotarli do Glinika mieszkańcy Borkheide i obóz uznano za otwarty.
Po jednym dniu szkolenia nad jeziorem w Gliniku okazało się, że pogoda postanowiła pokrzyżować plany organizatorom. Nieustanny deszcz spowodował, że obóz "przeniósł" się do Kotłowni Pomysłów w Maszewie, a szkolenie z zakresu ratownictwa wodnego na Słowiankę. Na szczęście grupa obozowiczów okazała się na tyle zdyscyplinowana i elastyczna, że nikomu nie przeszkadzały "kotłowniane" warunki.
Do tego, gdy sołtys z Glinika zaprosił wszystkich na Rodzinną Lipcówkę uczestnikom obozu poprawiły się humory. Chłopcom szczególnie, z uwagi na możliwość kolejnego spotkania z rówieśnicami z obozu harcerskiego, z którymi jeszcze w leśnym obozie zdążyli się zapoznać. Atrakcją dnia okazały się przejażdżki wozem strażackim oraz wycieczka po terenie gminy z Wójtem Jackiem Wójcickim w roli kierowcy autobusu i przewodnika wycieczki.
W niedzielę, w dzień wyjazdu, młodzież zgodnie posprzątała całą „Kotłownię” i z żalem pożegnała obozowych znajomych. Pozostała jednak nadzieja na kolejny taki obóz, tym razem w Borkheide, bo z taką inicjatywą wyszedł główny opiekun niemieckiej grupy pan Dietrich von Heymann. Liczymy więc na rewanż w przyszłym roku i dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że obóz przebiegał bez zakłóceń, spokojnie i do tego był ciekawy i niezwykle kształcący. Niezwykle istotny jest tu również fakt bariery językowej. Na szczęście młodzież radziła sobie doskonale, jedynie
podczas szkolenia, w trudnych technicznie terminach, wspierając się wiedzą i doświaczeniem pań opiekunek-tlumaczek: Barbary Kułaczkowskiej i Moniki Ostrowskiej. Nad przestrzeganiem obozowych zasad życia czuwał Pan Maciej Sinkowski, na co dzień uczący wychowania fizycznego w szkole podstawowej w Boleminie. To właśnie ta szkoła otrzyma pakiet piłek od pani Burmistrz Borkheide Angeliki Schulz, które wójtowi w Gliniku wręczył Dietrich von Heymann.Fotogaleria po kliknięciu na zdjęcie